W najnowszym numerze "Don BOSCO" o "psuciu" kultury, o bajkach, które przestały być dla dzieci bezpieczne, o potrzebie towarzyszenia dzieciom w świecie opowieści literackich i filmowych, m.in. w wywiadzie z Małgorzatą Musierowicz.
Ponadto, o cenie ludzkiego życia w artykule bioetyka ks. Pawła Bortkiewicza, o ewangelicznych opowieściach o Zmartwychwstaniu w artykule biblisty ks. Ryszarda Kempiaka i o tym, czy opętania są jeszcze możliwe w naszych czasach w artykule Roberta Tekielego.
Ponadto, o cenie ludzkiego życia w artykule bioetyka ks. Pawła Bortkiewicza, o ewangelicznych opowieściach o Zmartwychwstaniu w artykule biblisty ks. Ryszarda Kempiaka i o tym, czy opętania są jeszcze możliwe w naszych czasach w artykule Roberta Tekielego.
Wyzwania
W zasadzie wszystkie bajki mają podobny schemat. Ktoś wysyła głównego bohatera z misją, na jego drodze ktoś mu pomaga i ktoś przeszkadza, a wszystko ma się skończyć happy endem. Ale to jeszcze nie wszystko. Ważny jest morał: dobro zwycięża a zło zostaje ukarane. Tak opowiedziana historia ma bardzo ważny cel wychowawczy – nauczyć dzieci odróżniać dobro od zła. Chyba wszyscy w ten sposób uczyliśmy się życia, a i jako dorośli wciąż słuchamy historii o podobnej strukturze. Niestety, w historiach dorosłych różnica polega często na braku budującego morału.
Bajki i inne historie mogły być przekazywane z pokolenia na pokolenie, bo zawierały jakąś głęboką prawdę o życiu. Gdyby było inaczej, szybko zostałyby zapomniane czy zastąpione innymi. „Wymyślaczom” współczesnych bajek, głównie tych wielkoekranowych morały coraz mniej się podobają. Mówią że życie wygląda inaczej, więc bajki muszą je odzwierciedlać, a dobro i zło są relatywne. Czasem na tyle zmieniają znaczenia ról i postaci, że dzieci same pytają rodziców: ale który z nich jest dobry?
Dzisiejsi bajkopisarze jakby nie rozumieli, że w dawnych bajkach morał był właśnie dlatego, że życie wygląda inaczej. A społeczności, które przestają przestrzegać kolejne pokolenia, że warto być dobrym, są skazane na to, by z autopsji przekonać się, że bajkowe przestrogi przed niszczącą siłą zła mają więcej wspólnego z życiem niż mogliby przypuszczać.
W zasadzie wszystkie bajki mają podobny schemat. Ktoś wysyła głównego bohatera z misją, na jego drodze ktoś mu pomaga i ktoś przeszkadza, a wszystko ma się skończyć happy endem. Ale to jeszcze nie wszystko. Ważny jest morał: dobro zwycięża a zło zostaje ukarane. Tak opowiedziana historia ma bardzo ważny cel wychowawczy – nauczyć dzieci odróżniać dobro od zła. Chyba wszyscy w ten sposób uczyliśmy się życia, a i jako dorośli wciąż słuchamy historii o podobnej strukturze. Niestety, w historiach dorosłych różnica polega często na braku budującego morału.
Bajki i inne historie mogły być przekazywane z pokolenia na pokolenie, bo zawierały jakąś głęboką prawdę o życiu. Gdyby było inaczej, szybko zostałyby zapomniane czy zastąpione innymi. „Wymyślaczom” współczesnych bajek, głównie tych wielkoekranowych morały coraz mniej się podobają. Mówią że życie wygląda inaczej, więc bajki muszą je odzwierciedlać, a dobro i zło są relatywne. Czasem na tyle zmieniają znaczenia ról i postaci, że dzieci same pytają rodziców: ale który z nich jest dobry?
Dzisiejsi bajkopisarze jakby nie rozumieli, że w dawnych bajkach morał był właśnie dlatego, że życie wygląda inaczej. A społeczności, które przestają przestrzegać kolejne pokolenia, że warto być dobrym, są skazane na to, by z autopsji przekonać się, że bajkowe przestrogi przed niszczącą siłą zła mają więcej wspólnego z życiem niż mogliby przypuszczać.
ks. Andrzej Godyń SDB
redaktor naczelny
redaktor naczelny
Komentarze
Prześlij komentarz