KS. DR. JAKUB GÓRKA
PROFESOR TEOLOGII PRZY SEMINARIUM BISKUPIM W TARNOWIE
–––––––––
Kazania na uroczystości papieskie i obchody kościelne
––––––
O trwałości Kościoła
katolickiego (1)
"A ja tobie
powiadam, iżeś ty jest opoka; a na tej opoce zbuduję Kościół mój; a bramy piekielne
nie zwyciężą go ". Mt. 16, 18.
Gdy św. Piotr w imieniu Apostołów wyznał wiarę w
Chrystusa Pana jako Boga, wtedy Zbawiciel świata dał mu obietnicę, że go uczyni
opoką Kościoła, której żadne potęgi ziemskie i piekielne nie zdołają obalić.
Nad pięknym jeziorem Genazaret po zmartwychwstaniu
swoim Boski Mistrz spełnił obietnicę daną, w ręce Piotra i jego następców,
biskupów rzymskich, włożył klucze królestwa niebieskiego. Zapewniwszy się o
miłości księcia apostolskiego ku sobie trzechkrotnym pytaniem: Szymonie
Janów miłujesz mnie? Kazał mu paść owce i baranki swoje czyli wszystkich
wiernych i ich przełożonych duchownych czyli biskupów i kapłanów (2).
Nie bez głębszej myśli włożył Chrystus nad jeziorem
tyberiadzkim czyli Genezaret klucze królestwa swego w ręce Piotrowe. Ono bowiem
było świadkiem wielkiego cudu. Płynęła niegdyś po jego wodach łódź Piotra
rybaka, a w niej znajdowali się uczniowie Chrystusa i On sam pośród nich. Na
łódź uderzyły wichry i fale wzburzanych wód, niebo pokryło się chmurami i
zdawało się, że łódź lada chwila zatonie. Strwożeni uczniowie wołali do swego
Mistrza, który zasnął ze znużenia, aby powstał i ratował ich od niechybnej
zguby. Jezus Chrystus obudził się i aktem swej wszechmocnej woli uspokoił od razu
wichry i nawałnice, zachował łódkę od toni wodnych.
Kościół nasz św. płynie jako łódź po morzu świata;
zrywają się burze od czasu do czasu, kołatają statkiem i może się wydawać, że
go zniszczą, obalą, zatopią. Nieraz małoduszni tracą nadzieję, zda się im, że
już nie ma ratunku. Tymczasem, kiedy niebezpieczeństwo doszło szczytu,
niewidzialny Sternik łodzi Piotrowej, Kościoła świętego, Jezus Chrystus ucisza
burzę i sprawdzają się w dziejach świata ustawicznie słowa Chrystusa: "Ty
jesteś opoką, a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie
zwyciężą go". Złość ludzka, potęga ziemska i całe piekło nie potrafi zadać
kłamu słowom Chrystusowym.
W obecnym roku, z woli Stolicy Apostolskiej, obchodzimy
radosną pamiątkę, jak Matka nasza duchowna, nieskalana Oblubienica Jezusa
Chrystusa, Kościół św. wyszedł z katakumb z tryumfem przed szesnastu wiekami po
strasznych prześladowaniach trzechwiekowych na mocy edyktu Konstantyna
Wielkiego, wydanego w Mediolanie 313 roku po odniesieniu zwycięstwa nad tyranem
Meksencjuszem koło Rzymu.
Miłościwie nam panujący Namiestnik Chrystusowy, Pius
X, który w rękach swoich dzierży klucze niewyczerpanego skarbca zasług Jezusa
Chrystusa, Matki Najświętszej i Świętych Pańskich, jako łaskawy szafarz otwiera
ten skarbiec, ogłaszając odpust zupełny, aby ten obchód przyczynił się do
chwały Bożej i pożytku dusz, Krwią Jezusa Chrystusa odkupionych. Godzi się,
abyśmy tak radosną pamiątkę kościelną uroczystym obchodzili nabożeństwem. A ja
ku zbudowaniu waszemu przemówię o niespożytej trwałości tego Kościoła na
podstawie faktów historycznych. Oby z tego rozważania spotęgowała się w sercach
naszych miłość i przywiązanie do tej Oblubienicy Chrystusowej i jej Głowy
widzialnej na ziemi, którą jest każdorazowy Papież w Rzymie.
I. Doświadczenie dziewiętnastu wieków uczy nas, że
Kościół zbudowany na niewzruszonej opoce. Zwyciężył bowiem wszystkich wrogów,
którzy go obalić usiłowali, widział ich upadek i doczeka się zguby tych, którzy
w przyszłości pokuszą się o jego zburzenie. Jakież to burze przechodziła ta
łódź Piotrowa, jakich wrogów miał Kościół święty, rzymsko-katolicki, których
zwyciężył?
Na czoło wysunęli się żydzi, których Chrystus nazywał
faryzeuszami i obłudnikami; oni się sprzeciwiali Duchowi Świętemu, podstrzegali
Pana Jezusa, nienawidzili prawdy. Nie spoczęli, dopóki Go nie zaprowadzili na
Kalwarię. Wszelką broń uważali za godziwą, aby tylko zwalczać odwieczną Prawdę;
posługiwali się w tym celu kłamstwem, oszczerstwem, przekupstwem,
bluźnierstwem, hipokryzją. Woleli patrzeć na bezkarnie wypuszczonego
zbrodniarza, niż na Boskiego Mistrza, domagali się za wszelką cenę Jego śmierci
i Krew Jego spadła na nich i potomstwo ich. Żydzi też byli wrogami zaciekłymi
młodziutkiego Kościoła po wniebowstąpieniu i zesłaniu Ducha Świętego, oni, jak
mówią Dzieje Apostolskie, wzniecili przeciw Uczniom Jezusa Chrystusa krwawe
prześladowanie, ścigali ich, biczowali, wyrzucali z bożnic, wodzili po
trybunałach, zakazywali wspominać imię Jego, kamienowali i starali się ich
wygładzić z powierzchni ziemi jakby zarazę.
W późniejszych czasach zawsze stawali w pierwszych
szeregach przeciwko Kościołowi, podawali rękę jego wrogom. I dzisiaj uderzają
na Chrystusa i Jego Kościół w prasie; w związkach socjalistycznych i masońskich
oni rej wodzą.
Ale jak prześladowca Szaweł słyszał koło Damaszku
głos: "Trudno tobie przeciwko ościeniowi wierzgać" (3), tak i dzisiejszych żydów piekielna robota nie zdoła
obalić i zniweczyć dzieła Bożego, usunąć ze świata tej cudownej budowy,
spoczywającej na niewzruszonej opoce: bramy piekielne nie przemogą Kościoła. W
dziejach świata ciągle z ich ust rozlegać się będą te namiętne i zaciekłe
słowa: Ukrzyżuj go. Przepowiednia Chrystusa spełnić się musi; nie pomoże
tu żadna potęga; złość i przebiegłość ludzka Kościoła nie zniszczy.
Oprócz żydów miał Kościół innych wrogów i mieć ich
będzie zawsze. Są nimi poganie. Wiemy, że przez pierwsze trzy wieki lała się
ustawicznie krew wyznawców Chrystusowych; kaci nieraz osłabli przy spełnianiu krwiożerczych
wyroków, wysiliła się potęga cesarzy rzymskich, aby wygładzić chrześcijan z
powierzchni ziemi. Cieszono się i bito medale pamiątkowe po rzekomym wytępieniu
imienia chrześcijańskiego. Zniknęli tyrani, jak obłok ginie, a Kościół
zbudowany na skale stoi i stać będzie do końca wieków. Ze zwalonych pałaców
Dioklecjana katolicy budowali później świątynie i katedry katolickie; od edyktu
mediolańskiego Kościół idzie dalej zwycięsko w świat, aby go podnieść, przerobić,
pociągnąć do Chrystusa Ukrzyżowanego. Chrystus zelżony, odrzucony, z krzyża
panuje i czyni ciągłe podboje i sprawdzają się Jego słowa: "Gdy będę
podwyższony od ziemi, wszystko ku sobie pociągnę" (4). Potęga
rzymskich cesarzy nie zdołała zgnieść prawdy i cofnęła się w bezsilnej
zaciekłości od niewzruszonej opoki Piotrowej, jak morze się cofa gniewne, od
nadbrzeżnej skały odbite.
W dziejach świata widzimy od czasu do czasu podobne do
rzymskich wysiłki przeciwko Chrystusowi i Jego Królestwu duchowemu na ziemi.
Raz w Chinach, to znowu w Japonii, Indiach, pod berłem półksiężyca i krajach misyjnych
zrywa się burza, leje się krew wyznawców Chrystusa. Łódka Piotrowa wśród
ustawicznych burz płynie po falach świata i zaginąć nie może, bo czuwa nad nią
Jezus Chrystus, bo steruje nią Duch Święty.
Nie tylko władza i potęga ziemska, ale i rozum ludzki
wysilał się i wysila, aby obalić Objawienie Boże.
Kiedy w rozległym cesarstwie rzymskim przelewano krew
chrześcijańską, równocześnie pogańscy uczeni starali się podkopać wiarę w Chrystusa
pismami. Jedni ośmieszali naukę Jezusa, inni wyszukiwali w niej sprzeczności;
to znowu przerabiali bajki politeizmu, pod wpływem Ewangelii idealizowali swych
mędrców i chcieli wykazać, że oni przewyższali Chrystusa i piękniejsze od Niego
wygłaszali nauki. W pismach tych widać naśladowanie, małpowanie
chrześcijaństwa.
Nasi obrońcy i filozofowie toczyli szermierkę naukową
i zwyciężali na polu duchowym ratujące się od ostatniej zagłady pogaństwo.
Zwycięstwo Kościoła i w tej dziedzinie było świetne i wspaniałe. Jak miecz
cesarzy nie zdołał stłumić, powstrzymać postępów wiary, tak samo i rozum ludzki
musiał ustąpić przed prawdą niebieską.
Filozofia i w późniejszych czasach występowała i
występuje przeciw Kościołowi, ale nie zdołała i nigdy nie zdoła obalić prawd Bożych.
Ileż to nie wymyślono systemów w nowszych czasach, przeciwnych Objawieniu, a
wszystkie zbankrutowały, prawda zaś Boża trwa na wieki! Materializm, racjonalizm,
panteizm, modernizm i wszelkie inne błędy same sobie grób kopią, a krzyż tryumfuje.
Wielom nie podobał się rzymski katolicyzm z hierarchią na czele; chcieli
demokratyzować czyli raczej obalić chrześcijaństwo tacy marzyciele chorobliwi,
jak Towiański i jego nowsi zwolennicy, ale nic nie zdziałali, bo Kościół na
skale zbudowany. To znowu usiłowali na miejsce etyki Chrystusowej zaprowadzić
swoją własną, niezależną od Kościoła i znowu się pokazało, że ta ich moralność
nikogo nie podniosła, nie zbudowała, że się nią bawiono chwilowo i jako zabawkę
wnet porzucono, podobnie jak się bawili ludzie nowym językiem wszechświatowym,
robili wrzawę wielką, a potem rzucili tę zabawkę między zużyte rupiecie. Prawda
zaś Pańska trwa na wieki. (Veritas Domini manet in aeternum) (5).
Chrystus i Jego Kościół miał wrogów wpośród domowników
swoich. Zgubiliby go byli sami wyrodni chrześcijanie, gdyby był dziełem
ludzkim, a nie Bożym. Wystarczy pobieżny rzut oka na dzieje Kościoła, aby się
przekonać o tej prawdzie. Jakie to burze wzniecili w starożytności
chrześcijańskiej tacy Donatyści, Arianie, Monofizyci, a później schizmatycy
wschodni, luteranie! Oparci o władzę świecką, pracowali nad obaleniem cudownego
drzewa Kościoła, ale oberwali tylko gałązki i konary uschłe, a skały Piotrowej
ruszyć nie mogli. "Bramy piekielne nie przemogą go"; o skałę Piotrową
rozbili sobie głowę tacy mocarze, jak Hohenstaufowie, Józef II, Napoleon
Wielki. A przecież ci heretycy przyznawali się do chrześcijaństwa, podobnie jak
i wzmiankowani władcy ziemscy.
Nowe i niemądre sekty takich Mariawitów w Królestwie
Polskiem, Hodurowszczyków w Ameryce, Spirytystów na Śląsku są robotą daremną,
robotą oprawców pod krzyżem na Golgocie, którzy nie potrafią całodzianej sukni Chrystusowej
podrzeć. Zwycięży krzyż Chrystusowy, skała Piotrowa nie zachwieje się i nie
upadnie, bo czuwa nad nią wszechmoc Boża.
Najgłębsze rany Kościołowi zadali jego domownicy, o
których mówi w osobie Dawida króla sam Zbawiciel świata: "By mi był
złorzeczył nieprzyjaciel mój, wżdy bym był wytrwał. I by był ten, który mię
nienawidził, przeciwko mnie wielkie rzeczy mówił, snadź bym się był skrył przed
nim. Ale ty człowiecze jednomyślny, wodzu mój i znajomy mój, któryś pospołu ze
mną jadał słodkie pokarmy, w domu Bożym chodziliśmy w zgodzie" (6).
Tymi domownikami bywali źli duchowni i katolicy z
imienia tylko. Źli duchowni piastowali często różne godności i urzędy
kościelne. Na Stolicy Piotrowej tylko kilku było niegodnych, bo innych
niesłusznie szkalowano. Do tej maleńkiej liczby trzeba zastosować słowa św.
Leona Wielkiego: "Godność Piotra nie ginie w niegodnym dziedzicu" (7). Judaszów
stosunkowo niewielu wykazuje historia kościelna na liczne szeregi kleru
świeckiego i zakonnego.
Objawia się w tym przedziwna mądrość Boża, że Kościół
nie ginie, choć od czasu do czasu zdarzą się niepowołani biskupi, że bywają źli
katolicy. Doświadczenie uczy, że państwa świeckie kwitną i rozwijają się przez
rządy dobre, przez dzielnych obywateli. A przeciwnie upadają, gdy panujący są
złymi, gdy poddani są egoistami, gdy nie odznaczają się miłością Ojczyzny, gdy
hołdują występkom.
Przeciwnie Kościół stoi niezachwianie i niewzruszenie,
choć miewa niekiedy złych domowników. Zdarzyło się to i u nas w Częstochowie i
boleśnie zakrwawiło serce wiernych synów Kościoła, kiedy zakonnik prowadził
życie niemoralne, kradł ofiary kościelne, a w końcu dopuścił się zabójstwa.
Upadek dobrego najgorszy. Dobrobyt i nieczynność bywają złymi doradcami i
zadają najboleśniejsze rany nieraz i stanowi duchownemu. Słusznie żali się w
osobie proroka Chrystus na złych domowników, na wodzów i znajomych, którzy pospołu
z Nim słodkie jadali pokarmy, przypuszczeni do udziału w rządzie, do stołu
hojnych łask Bożych, a przecież Go zdradzali i życiem nieodpowiednim uwłaczali
Mu i złorzeczyli.
II. Widzimy, jak Kościół licznych i groźnych miewał i
miewa przeciwników. Ale upaść nie może. Tę trwałość podziwiają nawet ludzie,
którzy nie należą do jego obozu. To pobudzało uczonych, że stawali się jego
dziećmi. Świeżo nawrócił się np. do wiary rzymsko-katolickiej Albert Ruville,
protestant, profesor historii w Halli nad Salą. Sam się przyznaje, że trwałość
Stolicy Biskupów rzymskich zrobiła na nim głębokie wrażenie i stała się jednym
z najważniejszych powodów jego przejścia na łono Kościoła katolickiego (8).
Olśnieni jego pięknością i niespożytą trwałością,
przechodzili do jego szeregów najznakomitsi ludzie, że wspomnę Krystynę,
królowę szwedzką, córkę Gustawa Adolfa, która porzuciła koronę dobrowolnie, aby
mogła zostać katoliczką. Niemniej znamienity pisarz hr. Fryderyk Stolberg
dlatego samego złożył wysoki urząd i został dzieckiem Kościoła
rzymsko-katolickiego.
Z tego rozważania powinna w sercach waszych rodzić się
wdzięczność ku Bogu, że należymy do prawdziwego Kościoła. Bądźmy przywiązani do
tej nieomylnej Stolicy Piotrowej i powtarzajmy za św. Hieronimem słowa, wyrzeczone
do Papieża Damazego: "Wiem, że na Piotrze jako na opoce zbudowany jest
Kościół Chrystusa. Do Piotra powiedział Chrystus: Ty jesteś opoką. Gdzie więc
Piotr, tam Kościół, a gdzie Kościół, tam nie ma śmierci".
Podobne wyznanie wiary składa Hipolit, kapłan rzymski,
który przez jakiś czas żył w odszczepieństwie. Błąd swój wynagradza śmiercią
męczeńską w Sardynii 235 roku. Przed ścięciem odezwał się do uczniów: Ten
Kościół jedynie jest Chrystusowy i prawdziwy, który z katedrą Piotra zostaje w
łączności.
Niestety, w narodzie naszym, słynącym niegdyś z przywiązania
do Kościoła i Stolicy Piotrowej, słyszeć można z ust niejednego zdanie, że
można być katolikiem, choć się uderza na papieża, biskupów i duchownych, choć
się krytykuje ich odezwy i pomiata ich przestrogami i radami ojcowskimi. Nawet
wśród ludu jego rzekomi przyjaciele i samozwańczy wodzowie rzucają podobne
zdania i powoli chcą go oderwać od wiary, podkopując najpierw powagę biskupów i
duchowieństwa.
Obudź się ludu i nie pozwól się prowadzić na manowce
tym narzuconym wodzom. Pamiętaj, że tam jest Kościół i wiara prawdziwa, gdzie
papieże, biskupi i kler katolicki.
Jeżeliby gdzieś zdarzyły się nadużycia w Kościele
nauczającym i rządzącym, to nie politycy mają je sądzić, ale każdy duchowny
podlega sądowi swego przełożonego. Nad upadkami rzeczywistymi ojca dobry syn
boleje, modli się zań, ale go nie poniewiera. Tak i nam czynić wypada i zarazem
pamiętać, że Chrystus z najgorszych objawów złego umie dobre wyprowadzić
skutki, że On niewidzialnie, mądrze i opatrznie kieruje Kościołem, który jest
Jego królestwem. Dopuszcza na niego burze niekiedy, ale te burze i zawieruchy
przyczyniają się tylko do jego wzmocnienia i okazują, że jest na skale
zbudowany. Św. Ignacy, założyciel zakonu Jezuitów, prosił Boga, aby czasami na
jego synów duchownych zsyłał prześladowania, a przez to utrzymają się na
wysokości swego powołania. To samo w szerszym zakresie można powiedzieć o
Kościele. Każdy z nas niech się trzyma i czuwa przy łasce Bożej, aby nie upadł
i nie przyniósł wstydu swej Matce, Kościołowi.
A kiedy w tym roku przypominamy sobie wesoły fakt w
dziejach jego, fakt wolności i swobody i kiedy z hojności Stolicy Świętej
możemy dostąpić odpustu jubileuszowego, garnijmy się chętnie, w duchu pokuty,
do zdrojów niebieskich, korzystajmy z otwartego skarbca łask, módlmy się o
podwyższenie tej Matki i Namiestnika Chrystusowego na ziemi, o ustąpienie
herezji i odszczepieństw, o pokój między książętami i narodami
chrześcijańskimi.
Kiedy widział bezbożny Wolter, jak w czasie jubileuszu
1775 r. katolicy gorliwie pokutowali, odezwał się do swoich przyjaciół: "Jeszcze
jeden taki jubileusz, a przepadła nasza robota".
Korzystajmy z odpustu tak, jak korzystali dawniej Polacy.
Nasz pisarz (I. Chodźko w Obrazach litewskich) budował się ludem, który
płakał na kazaniach jubileuszowych w początkach 19 stulecia, jednał się z
Bogiem przez dobrą spowiedź i podawał rękę do zgody swoim nieprzyjaciołom,
usuwając waśń i nienawiść z serca.
Niech ten jubileusz utrwali w nas przywiązanie do Kościoła
i jego hierarchii duchownej, byśmy mogli z całego serca powtórzyć słowa
Psalmisty w zastosowaniu do naszego Syjonu, do Kościoła na niewzruszonej opoce
zbudowanego: "Jeśli cię zapomnę Jeruzalem, niech zapomniana będzie prawica
moja. Niechaj przyschnie język mój do podniebienia mego, jeślibym na cię nie
pomniał, jeślibym nie pokładał Jeruzalem na początku wesela mego" (9). Amen.
Ks.
Jakub Górka
–––––––––––
Ks. Dr. Jakób Górka PROFESOR TEOLOGII PRZY SEMINARYUM BISKUPIEM W TARNOWIE.
Kazania okolicznościowe. Tom I. Kraków. NAKŁADEM
AUTORA. GŁÓWNY SKŁAD W KSIĘGARNI Z.
JELENIA W TARNOWIE. DRUKIEM W. L. ANCZYCA I SPÓŁKI. 1916, ss. 152-161.
(Pisownię i słownictwo
nieznacznie uwspółcześniono).
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:
Nihil obstat.
Tarnoviae,
die 29. Maii 1916.
Dr. I.
Stanczykiewicz
censor librorum.
Nr.
1719.
Imprimatur.
Ab Ordinariatu Episcopali.
Tarnoviae, die 29. Maii 1916.
† Leo, Eppus.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
(1) Wypowiedziane do Sodalisów 21
października 1913 r. w Tarnowie.
(2) Jan 21, 15-17.
(3) Dz. Ap. 9, 5.
(4) Jan 12, 32.
(5) "Chwalcie Pana wszyscy poganie, chwalcie Go
wszystkie narody. Bo się umocniło nad nami miłosierdzie Jego, a prawda Pańska
trwa na wieki". Ps. 116, 1-2.
(6) Ps. 54, 13-15.
(7) Dignitas Petri in indigno haerede non deficit; na
256 papieży było świętych 76, których czcimy na ołtarzach; oprócz nich wielu słynęło
cnotami, życiem nieposzlakowanym.
(8) Porównaj jego wyznania, tłumaczone w Bibliotece dzieł
chrześcijańskich str. 123-128 (*).
(9) Ps. 136, 5-6.
Komentarze
Prześlij komentarz